RSS
pi±tek, 18 lutego 2011
babskie frustracje

Nie bêdê pisaæ o tym, ¿e od 2 tygodni stadnie chorujemy, nie bêdê pisaæ o moich guzach na szyi, anemii, nie bêdê pisaæ o permanentnie zatkanym kinolu mojego mê¿a oraz o wyj±tkowo zdrowym dziecku, gdy¿ jeszcze chwila a mój bog zamieni siê w epikryzê.

Gardzê przychodniami, antybiotykami, OB., SREBE, gor±czk± oraz moimi leukocytami – dlatego te¿ postanowi³am zerwaæ z marazmem, na³o¿yæ kolor na w³osy, zakupiæ jakie¶ ³achy na allegro, ogarn±æ siê i w poniedzia³ek ruszyæ do pracy. Zapewne moje biurko obros³o pajêczyn± a pasza zgromadzona przed chorobowym obros³a ple¶ni±, bo naiwnie za³o¿y³am i¿ po trzech dniach kuracji teraflu powrócê niczym skowronek na ³ono pracodawcy. Nie nale¿ê do osób, które rozczulaj± siê nad sob± i w razie pryszcza na dupie przekopuj± Internet w poszukiwaniu diagnozy z cyklu „ooo mam zapalenie ryja, raciæ i cebulek w³osowych” i zaczynaj± spisywaæ testament, zamêczaj±c ca³y ¶wiat swoimi urojonymi, w mniejszym b±d¼ wiêkszym stopniu schorzeniami. Dlatego te¿ kicham na objawy. Idê do roboty.

A zupe³nie z innej beczki – w zwi±zku z planowanym zakupem szmat odkry³am, ¿e kto¶ podprowadzi³ mój metr krawiecki, co znacznie utrudni³o pomiar mojej du¿ej dupy wraz z przyleg³o¶ciami. Nie poprawi³o to mojego marnego nastroju. Obni¿y³ siê on o kilka kresek, gdy odkry³am, ¿e na ¶wie¿o umytej pod³odze kto¶ rozbabra³ krwaw± miazgê - efekt rozdziobanego mózgu Obcego daje wypluty sok z marchwi w po³±czeniu z rozdeptanymi chrupkami kukurydzianymi i jogurtem, okraszony p³atkami owsianymi i sypk± papryk± (miazga w momencie odkrycia by³a ju¿ trwale zwi±zana z gruntem). Wyj±tkowo sprawc± nie by³ mój m±¿. Zawsze wiedzia³am, ¿e córkê mam utalentowan±, która wie jak matkê wieczorow± por± uradowaæ – „mamusi spójrz, jaki pyszny obiad lalce ugotowa³am”. Swoj± drog±, jak tak dalej pójdzie, to nie chcê byæ w skórze mojego przysz³ego ziêcia.

Chyba jestem nieco sfrustrowana – idê spaæ. Dobranoc.

21:51, rahela78
Link Komentarze (1) »
sobota, 05 lutego 2011
stan gor±czkowy

Od tygodnia trwa nierówna walka z przeziêbieniem – Zosia na przemian kaszle i kicha, elegancko rozsiewaj±c wirusy i bakterie. Mnie roz³o¿y³o w ¶rodê (od rana ignorujê têpy ból zatok nad oczodo³ami – biorê go na przeczekanie, mo¿e do rana rozejdzie siê po ko¶ciach). Tomek póki co trzyma siê dzielnie.

Je¿eli zima siê nie skoñczy a wraz z ni± choroby, szlag mnie trafi najja¶niejszy. Generalnie jestem na skraju wyczerpania nerwowego – szczytem wszystkiego jest dzisiejszy nawrót kataru u m³odej. W czwartek s±dzi³am, ¿e przynajmniej smarkanie i zatkany nos odchodzi w przesz³o¶æ. Dzisiejszy poranek rozwia³ te g³upie mrzonki. W domu ¶wiata nie widaæ poza bateri± syropów, antybiotyków i chusteczek. Mog³abym aptekê otworzyæ. A do tego w poniedzia³ek muszê i¶æ do pracy – i tak od tygodnia jestem na L4 w zwi±zku z opiek± nad córk±. Najchêtniej przeczeka³abym czas chorób w jakie¶ cichej norze, gdzie nikt nie wo³a i nie oczekuje: w³±czenia bajki (nie t± mamo, Kubusia chcê mamo!!!), wytarcia nosa (katar mamo !!!!), soku (mamo piæ!!!!), zmiany bluzki (pola³am siê mamo!!!!), jedzenia (mamo chce ciastko!!!), nocnika (mamo chcê siku!!!!), przyborów do malowania (mamo chcê rysowaæ krasnoludka!!!!)...

Jaka¶ jest ironia w tym wszystkim – najpierw cz³owiek nie mo¿e siê doczekaæ a¿ latoro¶l powie „mamo” a po jakim¶ czasie, gdy s³owo to jest WYRA¬NIE  nadu¿ywane i nie wypowiadane zamiennie ze s³owem „tato”, zaczyna zastanawiaæ siê, czy aby ludzie nie przesadzaj± z ca³ym tym mitem o piêknie rzeczonego s³owa. Mo¿e przesadzam, ale od 5 dni ¶piê po 3 godziny na dobê a w przerwach zadrêczam siê pytaniami, czemu moje dziecko ci±gle choruje i kiedy przestanie kaszleæ niczym palacz z 30 letnim sta¿em.

Na tym koniec – bo wpis zaczyna zmierzaæ w niepokoj±cym kierunku. Zdrowia wszystkim ¿yczê.

 

20:36, rahela78
Link Komentarze (2) »
wtorek, 25 stycznia 2011
styczniowe wieczory

Od paru tygodni mam wra¿enie, ¿e doba siê skurczy³a. Zasadniczo brakuje mi czasu na wszystko – priorytetem jest dla mnie Zosia i czas z ni± spêdzony. Odpu¶ci³am sobie codzienne sprz±tanie, gotowanie i inne domowe obowi±zki. Przerzuci³am je na sobotê – tym samym w sobotni wieczór ostatkiem si³ padam na ³ó¿ko, zasypiaj±c w locie. Natomiast w pozosta³e wieczory dom zamienia siê w pracowniê plastyczn± – córka produkuje w ilo¶ciach hurtowych laurki dla ca³ej rodziny. Nie ukrywam, ¿e podczas tej zabawy odpoczywam – dziêki Zosi przypomnia³am sobie jak mi³e jest kolorowanie, wycinanie i malowanie. Zaczynam podejrzewaæ, ¿e mam wiêksz± frajdê ni¿ m³oda, gdy¿ nic tak nie relaksuje jak spokojne wype³nianie kolorami malowanek i wyklejanie laurek. W pi±tek natomiast odbêdzie siê w przedszkolu Dzieñ Babci i Dziadka – Zosia bêdzie deklamowaæ. Oczywi¶cie pod warunkiem, ¿e nauczy siê zwrotki wierszyka – póki co unika wspólnej nauki.

Byæ mo¿e jest co¶ w powietrzu, bo dzisiaj Zojka uwypukli³a odziedziczone po przodkach wszystkie najgorsze cechy – zabrak³o jedynie alkoholu i hazardu. Testowa³a moj± cierpliwo¶æ na wszelkie mo¿liwe sposoby – by³y zatem krzyki, konwulsyjne ruchy po pod³odze, rzucanie jedzeniem i zabawkami, szczypanie i gryzienie. Wszystkie zaproponowane rozrywki zosta³y odrzucone. Nie zabrak³o te¿ ¿±dañ i o¶wiadczeñ nastêpuj±cej tre¶ci: „nie lubiê mamy i taty”, „nie chcê i¶æ spaæ”, „nie bêdê siê k±paæ”, „nie ¶piewaj ze mn±*”, „Zosia chce i¶æ na gofra”. Innymi s³owy, miód z boczkiem.

Zak³adam, ¿e jutro bêdzie lepiej, gdy¿ co do zasady Zosia jest dzieckiem uroczym i umiarkowanie pos³usznym. I tym optymistycznym akcentem koñczê. Idê spaæ.

*bior±c pod uwagê mój absolutny brak s³uchu muzycznego, to ¿±danie zosta³o uznane za uzasadnione i usprawiedliwione.

22:02, rahela78
Link Komentarze (2) »
czwartek, 13 stycznia 2011
styczniowe przeja¿d¿ki wieczorow± por±

Samochód to przedziwna rzecz ale bardzo u¿yteczna. Zaczê³am je¼dziæ *– co prawda to dopiero pocz±tki ale bardzo ekscytuj±ce. Nigdy nie przypuszcza³am, ¿e to bêdzie takie przyjemne. Oczywi¶cie nagminnie mylê lew± stronê z praw± i wyczyniam cuda przy próbie skoordynowania nóg, g³owy, oczu i r±k ale i tak jest rewelacyjnie. Uczê siê je¼dziæ w nocy. Wyprawa Zakopiank± do Zakopanego we mgle i po oblodzonej drodze by³a pe³na wra¿eñ – wygl±da³am jak karykatura kierowcy i parokrotnie zapewne wzbudzi³am pop³och w¶ród innych uczestników drogi ale wróci³am ca³a i zdrowa do domu. Dzisiaj za¶ obje¼dzi³am ca³± Rabkê – oby³o siê bez strat w ludziach i sprzêcie. Podziwiam instruktora – pe³ne opanowanie i luz. Zero stresu. Zaczynam mieæ cich± nadziejê, ¿e mo¿e jednak zdam egzamin i bêdê w stanie samodzielnie poruszaæ siê po polskich drogach.

W zwi±zku z kursem prawa jazdy nie mam czasu na nic. Mieszkanie po woli zaczyna przypominaæ ma³y chlewik, w ³azience zamieszka³ paj±k a w szafie Zosi jest barokowo – koszulki, swetry i rajstopy tworz± malowniczy k³±b. Podobnie jest z rosn±c± stert± prasowania. Na dodatek w sobotê czeka nas wizyta duszpasterska. Nawet nie wiem, czy mam ¶wieczki w domu. Maj±c na uwadze powagê sytuacji i lêk przed pojawieniem siê w ³azience nowych gatunków ¿ycia, zmieniaj±cych dotychczasow± systematykê, zamierzam do prac domowych zagoniæ ma³¿onka i wyegzekwowaæ inny podzia³ obowi±zków.

Muszê te¿ ograniczyæ ferowanie wyroków i opinii w³asnych na tematy ró¿norakie – budz± kontrowersjê w moim nowym/starym miejscu pracy. Ograniczenie bêdzie jednak minimalne – w koñcu nie jestem zatrudniona na stanowisku hostessy i nie wszyscy musz± mnie darzyæ sympati±.

Pomimo wszystko, w chwili wolnej czytam trzeci tom Kacpra Ryxa**  - polecam wszystkim mi³o¶nikom Sienkiewicza, Krakowa i historii.

*stwierdzenie bardzo na wyrost.

**w zwi±zku z permanentnym brakiem snu czytam, ¶rednio 3 kartki na wieczór  - w tym tempie skoñczê lekturê najprawdopodobniej pó¼n± wiosn±.

21:43, rahela78
Link Komentarze (1) »
¶roda, 05 stycznia 2011
styczniowe postanowienia

Nowy Rok rozpocz±³ siê cyklem chorób – Zosia od 2 tygodni nie chodzi do przedszkola a m±¿ ¶rednio, co tydzieñ niedomaga i s³ania siê po kanapie z min± cierpiêtnika. Ja trzymam siê sil± woli – wszelkie objawy chorobowe lekcewa¿ê i w ilo¶ciach hurtowych spo¿ywam rutinoskorbin. Z uwagi na okoliczno¶ci przyrody nie mam czasu na chorobê. Poza tym jak chorowaæ to przytupem i w warunkach idealnych ( ksi±¿ka, ³ó¿ko, d³ugotrwa³a, czu³a i wyspecjalizowana opieka medyczno – pielêgniarka). Niestety takie warunki s± niemo¿liwe do spe³nienia – widok roz¶cielonego ³o¿a ma³¿eñskiego i zalegaj±cej matki w piernatach dzia³a na moj± córkê ewidentnie demoralizuj±co – natychmiast ³aduje siê w pe³nym umundurowaniu do ³o¿a i wyczynia dzikie harce po zmaltretowanym ciele rodzicielki, bez umiaru i szacunku nale¿nego cia³u które j± na ¶wiat wyda³o (co za obyczaje!). M±¿ tak¿e niepostrze¿enie garnie siê pod ko³drê i oczekuje Bóg jeden wie czego. Zatem, po 5 minutach „odpoczynku przys³uguj±cego chorym” w ³ó¿ku znajduje siê córka a w raz z ni± kredki, farby, lalki, klocki i arkusz papieru a tak¿e m±¿ wraz z akcesoriami (paluszki, ksi±¿ka, kawa). I jak tu godnie odpoczywaæ, gdy nad g³ow± szaleje rodzina a w ty³ek wgniataj± siê okruchy po¿ywienia. Zatem, wolê jednak chorowaæ aktywnie. Dlatego te¿ dzisiaj po raz pierwszy usiad³am za kierownic± samochodu i rozpoczê³am praktyczn± cze¶æ nauki jazdy. Pierwsze „æwiczenia” polega³y na niezliczonej ilo¶ci ³uków przodem i ty³em. W sposób gwa³towny skasowa³am szereg s³upków a tak¿e z impetem wjecha³am do zaspy, skocznie niczym ¿abka rusza³am i przesuwa³am siê po placu manewrowym. Jazda ty³em jest niez³ym prze¿yciem – z uporem maniaka wykonywa³am manewry na odwrót. Chc±c ty³em skrêciæ w prawo, jak oszala³a krêci³am kierownic± w lewo. Ponoæ to normalne o pocz±tkuj±cych kierowców a co najwa¿niejsze przej¶ciowe. Mam tak± nadziejê. W sobotê nast±pi kolejna ods³ona przygód z cyklu: „Ela i samochód”.

Wyra¿am nadziejê, ¿e moje jedyne postanowienie noworoczne zi¶ci siê i jeszcze w pierwszym pó³roczu 2010 roku uzyskam prawo jazdy. Pañstwu tak¿e ¿yczê spe³nienia noworocznych postanowieñ.

P.S. W chwili wolnej polecam nowy serial historyczny „Filary ziemi” na podstawie powie¶ci K. Folleta. Warto obejrzeæ.

23:05, rahela78
Link Dodaj komentarz »
sobota, 25 grudnia 2010
grudniowe ¦wiêta

Szanowni Pañstwo – to mia³a byæ notka mi³a, lekka i zabawna. Niestety ilo¶æ spo¿ytej paszy, nadmiar cukru we krwi oraz suchy kaszel i dreszcze, skutecznie pozbawi³y mnie polotu i humoru.

Bilans ¦wi±t wypada nie najlepiej – wa¿ê o jakie¶ pó³ tony wiêcej, m±¿ nie odchodzi od lodówki (zaczyna przypominaæ dobrze spasion± gê¶) a dom zamieni³ siê w plac zabaw, którego centralnym punktem jest choinka, pomys³u Zofii ¯*. Zjazdy rodzinne** obfituj± w jedzenie i specyficzne poczucie humoru. W tym roku K. obdarowa³a nas wszystkich karnawa³owymi strojami. I tak, ca³a rodzina (oko³o 20 osób***, w cudnej urody perukach afro i a la Beata Kozidrak 30 lat pó¼niej, maskach i szpiczastych kapeluszach pozowa³a pod choink± – dla dobra ludzko¶ci zdjêcia nie powinny ujrzeæ ¶wiat³a dziennego). Niestety dodatkow± atrakcj± jest moje przeziêbienie – kaszel wyrywaj±cy trzewia i okresowe dreszcze powoduj± chêæ spêdzenia ¦wi±t z dala od ludzko¶ci. Plan zaczynam realizowaæ – w trybie natychmiastowym zamierzam zapakowaæ siê do ³ó¿ka i nie wychylaæ z niego nosa a¿ do jutra.

Koñcz±c, chcê ¿yczyæ Pañstwu, przede wszystkim spokoju, zdrowia i pozytywnych relacji z najbli¿szymi. A w Nowym Roku spe³nienia zamierzonych celów.

*choinka ustrojona jest niestandardowo – wisz± na niej plastikowe kó³ka, fragmenty zabawek, dokonano te¿ ma³ej egzekucji – na ga³±zce zosta³a powieszona lalka (najprawdopodobniej ¶mia³a siê),

** gwar, harmider, dziwne poczucie humoru, tupot ma³ych nóg, wyci±ganie historii sprzed 120 lat i inne opowie¶ci z Zielonego Lasu a tak¿e wymiana ciuchów, plotek i ogólna dezinformacja,

*** mam na my¶li najbli¿sz± rodzinê - moje siostry wraz z mê¿ami i dzieæmi oraz rodziców, co w przybli¿eniu daje oko³o 20 osób.

18:50, rahela78
Link Dodaj komentarz »
pi±tek, 17 grudnia 2010
grudniowe zakupy

Nerwowy nastrój zwi±zany ze zbli¿aj±cymi siê ¦wiêtami jest widoczny, zw³aszcza w sklepach spo¿ywczych. Patrz±c na wy³adowane koszyki, mam wra¿enie, ¿e zbli¿a siê kolejna wojna o zasiêgu ogólno¶wiatowym b±d¼ likwidacja wszystkich sklepów w trybie natychmiastowym. Ludzie w panice kr±¿± po sklepie, przebieraj± w koszach z chiñskim badziewiem a kolejka do kasy zakrêca trzy razy. Oczywi¶cie przemêczona kasjerka myli kody i od nowa wprowadza zakupy – dodam, ¿e by³y to prawdziwe ZAKUPY dla wielopokoleniowej, wielodzietnej i zag³odzonej rodziny (w koszyku wielko¶ci kombajnu by³o wszystko, zacz±wszy od pieluch dla noworodka poprzez szklanki za 3,00 z³ote, tony jedzenia, pluszowe poduszki i plastikowe choineczki dla krasnali, skoñczywszy na ¿arciu dla sfory psów). A to wszystko w oprawie t³oczonej z g³o¶ników ¶wi±tecznej melodii, przerywanej raz po raz piskliwym komunikatem: „kasjerka proszona na monopol”. Kompletne szaleñstwo. W tego typu sytuacjach mog³abym podgryzaæ gard³a – praktycznie czujê jak wyrastaj± mi k³y a w tyle g³owy zaczyna wibrowaæ melodia s³ynnej piosenki "Dracula". Zatem, daleko mi do nastroju w stylu wiruj±cych p³atków ¶niegu, migoc±cej gwiazdki betlejemskiej i sweterka z reniferkiem.

Pozostaj±c w tematyce zakupów, przyznam siê do pewnego zdarzenia. Otó¿, której¶ soboty wybrali¶my siê z T. na zakupy. Za³o¿enie by³o proste – T. znajduje miejsce najbli¿ej wyj¶cia/wej¶cia do sklepu i czeka w samochodzie a ja  wykorzystuj±c cechy ³asicowatych przebijam siê przez t³um, kupujê graj±cego ¶limaka dla siostrzeñca i wracam do zaparkowanego samochodu. Tak te¿ siê sta³o. Zadowolona, ¿e praktycznie bez kolejki* uda³o mi siê dotrzeæ do kasy, dzier¿±c dumnie graj±ce ustrojstwo z po¶piechem wybieg³am ze sklepu. Bez problemu zlokalizowa³am samochód, podbieg³am, otworzy³am baga¿nik, wrzuci³am zakupy i z impetem otwar³am drzwi od strony pasa¿era. I dok³adnie w tym momencie, niczym ¿ona Lotta, zamar³am – zamiast mojego mê¿a w samochodzie siedzia³ zupe³nie obcy ch³op, który po kilku sekundach wyj±ka³ „co Pani robi i dlaczego otwar³a mi Pani baga¿nik  i co tam wrzuci³a????”. Có¿, nie stoimy tam do dzisiaj – przeprosi³am oszo³omionego kierowcê, zabra³am ¶limaka i z godno¶ci± oddali³am siê w bli¿ej nieokre¶lon± stronê celem odszukania w³a¶ciwego mê¿a i pojazdu.

Zatem proszê Pañstwa, zakupy to stres, strata czasu, pieniêdzy i nieograniczone mo¿liwo¶ci w zakresie nêkania niewinnych wspó³obywateli. Innymi s³owy JEST RADO¦Æ.

* phi, dwie osoby to nie kolejka.

23:01, rahela78
Link Dodaj komentarz »
¶roda, 08 grudnia 2010
grudniowe nastroje

W ¿yciu nie mo¿na mieæ wszystkiego. I tak, nie jestem niebieskook± blondynk± z du¿ym biustem*. Nie mieszkam te¿ na 250 metrach kwadratowych i nie mam s³u¿by, w tym majordomusa, lokaja i mademoiselle do córki. Nie przypominam sobie te¿, aby kiedykolwiek  okna same siê umy³y, a zupa by³a na tyle uprzejma, aby siê ugotowaæ a nastêpnie w³o¿yæ do zamra¿alnika. Jak wiadomo, nic mnie tak nie nu¿y, jak gotowanie. Dlatego te¿, wola³abym nie poddawaæ siê analizie z cyklu tych bzdurnych „jeste¶ tym co jesz vel co gotujesz”**

Dlatego w tym roku dokona³am wstêpnego podzia³u obowi±zków a przede wszystkim opracowa³am PLAN. Odstêpstwa od planu s± niedopuszczalne a kara za subordynacjê i bunt jest nieunikniona i surowa. Podstawowym elementem planu jest wyeliminowanie rozrywki mê¿a w postaci gry komputerowej pt. „je¿d¿ê czo³giem i zachowujê siê jak 15 letni gówniarz”. Wymówki o stresuj±cej pracy*** nie s± usprawiedliwieniem. Zatem, m±¿ rusza do zadañ, w tym: doprowadzenia dywanu do stanu sprzed epoki plam i smug niewiadomego pochodzenia, odsuniêcia komody, szafy, kanapy i wymiecenia skarbów wszelakich (jakie¶ 1904672675927 klocków, kredek oraz innych niezbadanych form materii najprawdopodobniej czê¶ciowo o¿ywionej) a tak¿e usuniêcia z komody plam po naklejkach obrazuj±cych dalmatyñczyki w ró¿nych ujêciach****.

A ja w tym czasie bêdê stara³a siê nie doprowadziæ do katastrofy w ruchu l±dowym i nie osierociæ córki, innymi s³owy, bêdê uczestniczyæ w kursie prawa jazdy.

A zupe³nie z innej beczki – Miko³aj a dok³adnie sprzedaj±cy na portalu Allegro zlekcewa¿y³ mnie (¿eby nie powiedzieæ ola³) i nadal nie dostarczy³ prezentu. Tym samym, w okresie zimowym, jestem zmuszona spaæ, m.in., w siostrzanej koszuli z aplikacj± cudnej urody: Rajd Geodety 2009 Przechyba :)*****

*nie bêdê siê upieraæ przy kolorze oczu :)

** nieciekawe, nieskomplikowane, t³uste i niewyszukane a czasami nawet finezyjnie przypalone potrawy, nie ¶wiadcz± o mnie najlepiej

*** wbrew pozorom ma³¿onek nie przeprowadza operacji na otwartym sercu, nie dokonuje skomplikowanych operacji neurochirurgicznych, jak równie¿ nie jest kontrolerem lotów

****dalmatyñczyki pokryte brokatem ¶rednio koresponduj± z wystrojem du¿ego pokoju (w zasadzie ¶rednio koresponduj± z czymkolwiek)

*****elementem ca³orocznym s± skarpety. Mê¿owskie ³ydki od dawna z dezaprobat± reaguj± na moje zimne stopy (a by³o kiedy¶ inaczej...) :)

19:45, rahela78
Link Dodaj komentarz »
pi±tek, 03 grudnia 2010
Sebastiana Jones

A teraz, wychodz±c naprzeciw pro¶bom, wersja wyprawy na Luboñ, dla Ulubionego Kolegi Mojego Mê¿a 

W lesie panowa³a z³owroga cisza, jedynie od czasu do czasu przebieg³ sp³oszony zaj±c. W powietrzu unosi³ siê zapach trwogi. Wtem zab³ys³a klinga maczety i z cichym ¶wistem wyciê³a korytarz w sk³êbionych krzakach. Po niespe³na kilku sekundach wy³oni³ siê ON. Obszarpane rondo skórzanego kapelusza oraz znoszone buty ¶wiadczy³y, ¿e ma za sob± wiele kilometrów a ¿adna droga nie jest mu straszna. Tym razem zmierza³ ku jaskini – jego szósty zmys³ mówi³ mu, ¿e jest o krok od tajemnego wej¶cia. Ale zmys³ ów podpowiada³ jeszcze co¶ – w mroku, na granicy koñcz±cego siê dnia i nadchodz±cej nocy czai³o siê Z£O. Niczym drapie¿ny, nocny ptak czeka³o (Z£O oczywi¶cie) a¿ ostanie promienie s³oñca musn± ziemiê, aby w ciemno¶ciach zadaæ cios niestrudzonemu podró¿nikowi. Dzielny Sebastiana Jones wiedzia³, ¿e czasu ma ma³o. W walce ze Z³em pomóc móg³ jedynie artefakt ukryty w jaskini. Sebastiana liczy³, ¿e wielka przepowiednia, któr± której¶ nocy rozszyfrowa³ w swej bibliotece, spe³ni siê i ostanie promienie s³oñca wska¿± tajemne wej¶cie, jak¿e przebiegle ukryte przez profesora Xyunga. Czasu by³o ma³o. Za ma³o. S³oñce kry³o siê za wierzcho³kami prastarych sosen –ostatni promieñ, niczym po¿egnalne ramiê, dotkn±³ litej ska³y i przez u³amek sekundy ukaza³o siê wej¶cie. Sebastina niczym zwinna puma skoczy³ (taranuj±c w przej¶ciu ma³ego pancernika, poszukuj±cego po¿ywienia), za nim za¶ czarn± smug± wymsknê³o siê z mroku Z³o. Tymczasem w lesie zapad³y ciemno¶ci, jedynie krzyk dzikiego ptaka rozdziera³ noc. Wa¿y³y siê losy Dobra i Z³a. Czas balansowa³ na cienkiej linii przeznaczenia. Wszystko zale¿a³o od jednego cz³owieka. Po chwili, zdaj±cej siê wieczno¶ci±, z jaskini wybieg³ Sebastiana, dzier¿±c w jednej d³oni pochodniê a w drugiej artefakt. Sebastiana bieg³ ku polanie, gdzie pozostawi³ niezawodnego rumaka. Musia³ opu¶ciæ bór, zanim moc artefaktu przestanie go chroniæ. Tu¿ za dzielnym badaczem, wiedziony jak±¶ tajemn± si³±, toczy³ siê ogromny g³az. Przed nimi by³a ju¿ tylko Wielka Przepa¶æ. Wydawa³o siê, ¿e w tej walce Z³o zwyciê¿y, gdy w ostatniej chwili Jones z³apa³ pozostawion± przez zdesperowan± wiewiórkê dêtkê i zwinnie niczym ¿mija oplót³ siê wokó³ pnia drzewa. G³az z ca³ym impetem wpad³ w przepa¶æ naje¿on± kolcami ostrych ska³. Tym razem, Sebastiana by³ uratowany. Ze skórzanej sakwy wyci±gn±³ magiczny kompas, który wskaza³, ¿e polana jest oddalona o kilka kroków. Wystarczy tylko pój¶æ w lewo za oraczami i droga do domu stoi otworem. Sebastiana zwinnie zeskoczy³ z drzewa, nasun±³ kapelusz na oczy i spokojnym krokiem odszed³ z przeklêtego lasu. Najwy¿szy by³ ku temu czas, gdy¿ Biedronka w tym dniu by³a czynna jedynie do 18.00.   

21:08, rahela78
Link Komentarze (1) »
no i jestem

Jak widaæ specjalizujê siê w pauzowaniu. Od ostatniego wpisu sporo wody w Rabie up³ynê³o. Pory roku niepostrze¿enie siê pozmienia³y i ostatni miesi±c roku zawita³ – z ¶niegowym przytupem. Co do ¶niegu, to ¿±dam w trybie natychmiastowym odwo³ania zimy! W ¶rodê utknêli¶my pod Górk± Borkowsk± i wydawa³o siê, ¿e do wiosny nie ruszymy. Sytuacjê i tak ju¿ do¶æ mocno napiêt± dodatkowo podkrêci³a Trójka, informuj±c o zablokowanej Zakopiance i przestrzegaj±c przed wyruszaniem w trasê. I tak zostali¶my w Krakowie – uszczê¶liwiaj±c m± siostrê drog± i szwagra.

Podsumowuj±c – rok 2010 obfitowa³ w wydarzenia, delikatnie mówiæ spektakularne. Powód¼ wy³±cznie potrójna, katastrofa lotnicza jedynie z udzia³em prezydenta, wichura koniecznie z tr±b± powietrzn± – bez tego siê nie liczy. A teraz ¶nieg – oczywi¶cie przynamniej 4 tony na metr kwadratowy, tak aby nikt nie mia³ w±tpliwo¶ci, ¿e jest wydarzenie z urzêdu nominowane do katastrofy roku 2010. Szkoda tylko, ¿e lato rok w rok marne.

Wracaj±c za¶ do zdarzeñ mi³ych – córka od wrze¶nia uczêszcza (HA HA HA*) do przedszkola. Jest wspania³ym przedszkolakiem. A od paru tygodni z zainteresowaniem s³uchamy niekoñcz±cych siê opowie¶ci o niejakim „Flaniu”, który „by³ niegzecny i musia³ siedzieæ na ksese³ku”, „wielci³ siê pod tablic± i Pani powiedzia³a - Flaniu nie wielæ siê i sied¼ spokojnie”, „by³ stlasnie niedobly i mnie uscypno³ w lêkê”. Musze siê owemu Flaniowi przyjrzeæ** – w koñcu to pierwszy ch³opak, o którym córka z takim zaanga¿owaniem opowiada. Zosia, dziêki babci i wychowaniu przedszkolnemu, ¶piewa, tañczy a od paru dni zaczê³a nosiæ spinki i kucyki. Jak za¿±da sukienki, to pomy¶lê ¿e Obcy mi dziecko podmienili…

Z innych wydarzeñ jesiennych, to uda³o siê nam wspólnie z przyjació³mi urz±dziæ wycieczkê na Luboñ – niby wszyscy znaj± trasê a jednak specjalista w osobie go¶cia z GPS-em, szlak zielony (a mo¿e niebieski) zgubi³ i nas po chaszczach i wykrotach prowadzi³ a i nied¼wiedziem z³ym straszy³ (aczkolwiek rozwa¿ana by³a te¿ wersja z partyzantami). Za¶ na specjaln± pro¶bê do³±czê wersjê zdarzeñ z udzia³em Ulubionego Kolegi Mojego Mê¿a (bo co siê odwlecze, to nie uciecze a poza tym sam chcia³).

Przed nami Sylwester – w tym roku motywem przewodnim zwierzêta. To bêdzie ciekawe wydarzenie. Z cyklu katastrof, to rozpoczynam kurs prawa jazdy – mo¿e to jednak mnie Obcy podmienili…

 * owe uczêszczanie oznacza:  jeden tydzieñ w przedszkolu, dwa przechorowane w domu i tak przez ostatnie 3 miesi±ce. W listopadzie pad³ rekord – Zosia nieprzerwanie uczêszcza³a do przedszkola przez 2 tygodnie i 3 dni. Tê sielankê przerwa³ kaszel oraz katar. Od wczoraj jest w domu z babci±. Mo¿e w poniedzia³ek pójdzie do przedszkola. Miko³aj ¦wiêty grzeczne dzieci bêdzie nobilitowa³, co na kanwie w³asnych do¶wiadczeñ przedszkolnych autorki, oznacza do¶æ traumatyczne prze¿ycia - mam nadziejê, ¿e moja córka przynajmniej siê nie posika...

** przyjrzeæ muszê siê te¿ je¿ykowi z ziemniaka i zapa³ek, wyklejanym li¶ciom, malowanym domkom – póki co to Babcia zapoznaje siê z dorobkiem plastycznym Zosi, prezentowanym na terenie przedszkola.

 

 

20:43, rahela78
Link Dodaj komentarz »
 
1 , 2 , 3 , 4 , 5